#2 - w końcu BENTO!

Witam cieplutko!

Pogoda dziś w kratę, a do tego "w końcu" dziś był naprawdę pracowity dzień, zresztą kolejne też takowe się szykują. Jako, że cały dzionek byłam poza domem (dopiero przytargałam się do domu, a na zegarku za 10 21...), to i coś musiałam w ciągu tylu godzin zjeść. Inaczej bym padła chyba...

I dobrze, że coś wzięłam - teraz mogę powiedzieć, że bento ratuje życie ;).

Nie byłoby tego benta zapewne, gdyby nie pudełko. To od Lego dużo nie mieści, wszystkie warstwy by się pomieszały, żadnej różnorodności... Ale w końcu (po miesiącu) mogłam otrzymać nowe pudełko!

Przedstawiam pudełeczko z Yves Rocher:

Cóż, szczerze powiedziawszy, do dodatków z YR zawsze byłam pesymistycznie nastawiona. Te "pierścionki", "wisiorki"... no nie przemawiały do mnie, i jeszcze ich jakość...

Nie wiem, ale jak zobaczyłam to pudełko w ulotce, chciałam to mieć. Pudełko do bento normalnie kosztuje ~80zł i wyżej, a to za darmo (no, 1gr), mama i tak kupuje jakieś perfumy... dla studenta to raj! Tak czy siak, wciąż martwiłam się, czy to dobra jakość będzie, czy nie będzie przeciekać (reklamowali to jako normalną.. no, śniadaniówkę wręcz). W końcu w tę sobotę mogłam potrzymać nowe pudełko w łapkach.

Kolorystycznie - no, nie każdemu może odpowiadać. Nie ma co narzekać wg mnie. A praktycznie...

Zrobiłam test przeciekowy. Szczerze mówiąc, zdziwiłam się. BARDZO.

Górna warstwa, wiadomo, nawet nie sprawdzałam. Jest cieńsza, i lepiej kłaść suche rzeczy, dodatki, słodkiego coś. Dolna - wlałam wody do połowy, zamknęłam (nie ma dodatkowego zamknięcia - kładzie się górne na dolne, no i wieczko), poprzewracałam, pomajdałam... I ANI KROPLI. Uznałam więc, że mogę wszelakie dania powkładać, i nic się nie stanie :)

Ja tu się rozpisuję, a tu trzeba zaprezentować, co dziś jadłam!

A proszę!

Na dole - sałatka (mieszanka sałat z Biedronki) z kurczakiem, grzankami, pomidorami i ogórkiem, podane z sosem 1000wysp w słodkiej pandzie.

A na górze - kanapeczka z chleba tostowego z pastą twarożek-mozzarella-pomidor, mini kanapeczka też z chlebem tostowym (wykrawanym ze środka dużej kanapeczki) z tą samą pastą i ogórkiem na wierzchu (w kształcie kwiatka wszystko), małe herbatniczki sztuk 4, galaretka pomarańczowa w czeko x4, no i orzeszki ziemne w karmelu. + guma do żucia (z jakiejś restauracji). Pandy pilnują kanapek oraz widelca z jakiejś knajpy.

To wszystko z herbatką w termosiku z Ikei :).

Co do widelca - jest drewniany i niedobry. Źle mi smakował :) Zainwestowałam dziś w plastikowe.

A tu jeszcze dodam małą śmieszną rzecz. Wiadomo, jak cały dzień jest się poza domem, a po jedzeniu.. no, nasze ząbki nie są fajne, fajnie byłoby je umyć :). Zawsze są gumy do żucia, ale często ona bardzo nie pomagają. Kiedyś znalazłam mini szczoteczkę podróżną z mini pastą idealną na takie rzeczy. Ta-daam!

Nawet ma pandy! i napis "Tokyo"!!! Prawda, że fajne? (i słodkie >.<)

Jutro też kolejne bento, i w końcu blog się zrobi troszeczkę większy.

Pozdrawiam!

Maru

P.S. Ostatnio widzę mam problemy z usuwaniem samoistnym zdjęć z wpisów. Jak nie będzie widać czegoś, to piszcie :)