wtorek, 6 listopada 2012

#8

W końcu pudełko. Jeszcze dyszę, ale na zajęcia iść trzeba. Znowu zabiegana, ah, chciałabym tworzyć takie śliczne pudełka jak dziewczyny (np. Oliko, czy Magdy)... no, jak się nie ma, co się lubi... ehh...

Do tego zdjęcia mi nie wychodzą! Takie światło mam, że pożal się Boże! I nieważne, jak sztywno rękę trzymam, zawsze się rusznie!

A dzisiaj...



Na górze - penne z sosem śmietankowo-ziołowym i kurczakiem


Na dole - mini kanapeczki z pastą jajeczną, kolejne ciasteczka od Mamy B. (tym razem ze słonecznikiem), i jabłuszka. Wcześniej zamiast jabłka miała być czekolada, ale ją zjadłam przy zamykaniu pudełka... ^.^;


Serduszko to chyba na pocieszenie... coś chyba mnie bierze jesienna chandra (nigdy takowej nie miałam, w końcu musi być ten pierwszy raz).

Do następnego pudełka!
Maru