piątek, 24 maja 2013

#16 - domowo

Jestem... okropna.
Nie dość, że od marca (!) nie było żadnego pudełka, jestem leniwa i nie chciało mi się robić (ah te studia), to jeszcze kradnę pomysły!

Dziś Bento po polsku zrobiła domowe bento. Zaśliniłam się... i zamarzyłam sobie coś takiego. Jednak trochę mniejsze (bom z rana niejadek). Tak powstało brunchowe bento :)

A więc: tamagoyaki, pomidorek z cebulką (tęskniłam od wieków!) oraz ogóreczek. Do tego 2 tosty i keczup w kurce (wiem, to jest profanacja, ale chciałam koniecznie spróbować, jak smakuje tamagoyaki z keczupem :)). No herbatka - biała z granatem.


Na osobną historię zasługuje tamagoyaki. Zrobiłam go drugi raz w życiu! Pierwszy raz był okropny. Zrobiłam prawie jak w przepisie (ciekawe, skąd miałam wziąć mirin?), usmażyłam (na zwykłej naleśnikowej patelce, ale wyszło), i było... ohydne. Może ja po prostu nie lubię niecodziennych smaków?

Jakiś miesiąc temu kupiłam w realu małą patelkę (na wagę :P - ktoś powie, że takie pateleczki za parę złotych są niezdrowe itd... ale pierwszy raz spotkałam w sklepie niegrillową prostokątną/kwadratową patelkę, która nie jest też droga. I nie trzeba zamawiać z neta. Dziś więc ją przetestowałam. 2 jajka, kapka sosu sojowego dla japońskości, sól, pieprz i na gaz!


I wiecie, co powiem? Naprawdę dobre :) (a muszę powiedzieć, że nawet omlety wydają mi się niesmaczne). A patelka... sprawdziła się idealnie (pomijając szczegół, że jak nic na niej nie ma, to na kratce gazowej spada :)).

Post się dłuży, a muszę jeszcze coś napisać. Widzieliście, co jest pod pałeczkami?


Takie podstawki z lakierowanego papieru washi dostałam od Japonii Bliżej Bento oraz Matsumi. Jak dostałam przesyłkę, trochę zgłupiałam. 'Co to jest?' - myślałam. Ale google mi powiedziało (oj, naszukałam się :P). Naprawdę, wyglądają uroczo <3

A teraz koniec gadania! ITADAKIMASU!